Ostatnie wyniki zespołu KS Gniezno, szczególnie te osiągane na własnym parkiecie, sprawiały że do tego meczu legioniści podchodzili w pełni skoncentrowani. Mimo, że zespół z Wielkopolski już wcześniej stracił szanse na utrzymanie w I lidze, nie było mowy o lekceważeniu przeciwnika. Gnieźnianie zresztą mocno mobilizowali się do meczu z Legią i liczyli, że podobnie jak w rywalizacji z zespołami AZS-u UG i FC10 Zgierz, zdołają odebrać punkty również naszej drużynie.

Legia do Gniezna pojechała bez kontuzjowanego Mateusza Olczaka. Od pierwszej minuty nasz zespół grał bardzo uważnie w obronie, cierpliwie konstruując akcje, tak by stworzyć sobie dogodne okazje do strzelenia bramki. I właściwie pierwsza z nich została zamieniona na bramkę. Po 4,5 minuty gry, piłkę z własnej połowy wyprowadzał Bartłomiej Świniarski. Legionista z prawej strony ściął do środka, wyprzedził próbującego blokować go obrońcę i z około 11 metrów uderzył po ziemi w prawy róg, a zasłonięty golkiper miejscowych, Dawid Kasprzyk, nie zdążył z interwencją.

Nasi zawodnicy dążyli do strzelenia kolejnych bramek. Niewiele brakowało, a w doskonałej sytuacji znalazłby się Krzysiek Jarosz, pod długim podaniu po ziemi od Michała Szymczaka, ale w ostatniej chwili naszego pivota ubiegł jeden z obrońców rywali. Zaraz po tej sytuacji, szybkim atakiem odpowiedzieli gnieźnianie, którzy silnym strzałem w krótki róg próbowali zaskoczyć Tomka Warszawskiego, ale nasz bramkarz skuteczną interwencją, wybił piłkę po uderzeniu Kaźmierczaka na rzut rożny. Jeszcze groźniej zaatakowali gospodarze w 10. minucie. Wówczas piłkę tyłem do bramki przyjął Mikołaj Bereźnicki, odwrócił się z piłką, trzymając na dystans naszego zawodnika i oddał strzał w lewy róg – piłka minęła Warszawskiego, ale na nasze szczęście trafiła tylko w słupek i wyszła w pole. Bereźnicki dwie minuty później ponownie znalazł się w dobrej sytuacji – otrzymał piłkę z głębi pola i mijając interweniującego Szymczaka, znalazł się sam na sam z Warszawskim, ale tym razem górą był nasz golkiper.

Legia mogła strzelić drugiego gola w 14. minucie gry, kiedy po rzucie z autu z lewej strony, po wprowadzeniu piłki przez Adama Grzyba mocno obok muru uderzał Świniarski. Bramkarz gospodarzy instynktownie odbił piłkę przed siebie, a tak czekał na dobitkę Konrad Rusiecki, który niestety z bliska posłał piłkę obok bramki. Do końca pierwszej części gry, to legioniści stwarzali sobie zdecydowanie lepsze okazje do podwyższenia prowadzenia. Mariusz Milewski po mocnym strzale z dystansu trafił w słupek, a dwukrotnie bliski strzelenia bramki był również Grzesiek Och. Jednobramkowe prowadzenie Legii, jakie utrzymało się do końca pierwszej części spotkania, było wynikiem jak najbardziej zasłużonym, choć trzeba oddać gnieźnianom, że swoje okazje do zdobycia bramek również mieli.

W drugiej połowie Legia chciała zdobyć drugiego gola, aby uspokoić grę, z kolei gospodarze konsekwentnie dążyli do strzelenia bramki wyrównującej. Na szczęście kiedy już dochodzili do sytuacji strzeleckich, dobrze spisywał się Warszawski. W 27. minucie Legia zdobyła upragnioną drugą bramkę. Po przechwycie Świniarskiego na własnej połowie, legioniści szybko zdołali przedostać się pod pole karne rywali, a Świniarski ze środka odegrał piłkę do Pawła Tarnowskiego, z kolei najlepszy strzelec Legii w tym sezonie, tylko przyjął ją z lewej strony pola karnego i szybko oddał skuteczny strzał po ziemi w krótki róg.

Nasi gracze szybko próbowali pójść za ciosem i dosłownie kilkanaście sekund później, po zagraniu Szymczaka z własnej połowy, bliski zdobycia bramki był Mariusz Milewski. “Miles” groźnie uderzał także w 29. minucie – tym razem po jego strzale z dystansu, bramkarz wybił piłkę na rzut rożny. Po jego rozegraniu, przez Milewskiego ktory poslał pilkę w polę karne, gdzie nogę dostawił Krzysztof Jarosz, nasza drużyna wyszła na trzybramkowe prowadzenie. Gospodarze mieli niewiele ponad 11 minut na odwrócenie losów meczu, ale Legia grała bardzo uważnie i nie pozwalała miejscowym na zbyt wiele. Legioniści również jeszcze parę razy mogli podwyższyć wynik, ale ostatecznie, więcej bramek w tym meczu nie padło. Gracze z Gniezna przez ostatnie trzy minuty szukali swoich szans grając w przewadze, po wycofaniu bramkarza – również to zagranie nie przyniosło efektu. Jedna ze strat gospodarzy grających z lotnym bramkarzem, mogła skończyć się czwartą bramką dla Legii, ale strzał Krzyśka Jarosza przez całe boisko, nieznacznie minęło bramkę gospodarzy.

Wygrana Legii w Gnieźnie cieszy podwójnie. W rozgrywanym równolegle meczu w Gdańsku, miejscowy AZS UG zremisował z FC10 Zgierz i na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, nasza przewaga w tabeli wzrosła do pięciu punktów. Biorąc pod uwagę fakt, że z gdańszczanami mamy lepszy bilans bezpośrednich spotkań, wygrana w najbliższej kolejce zapewni nam upragniony awans do ekstraklasy. Mecz z Victorią Sulejówek rozegrany zostanie w niedzielę, 11 kwietnia o 14:00 w hali OSiR Włochy.