Legioniści ulegli 3:6 Widzewowi Łódź w wyjazdowym klasyku 7. kolejki Futsal Ekstraklasy. Bramki w barwach “Wojskowych” zdobyli Maciej Pikiewicz, Andre Luiz i Davidson Silva. Dla stołecznej drużyny to trzecia porażka z rzędu.


Chwilę po rozpoczęciu spotkania, Andre Luiz przejął piłkę na własnej połowie, podprowadził ją i podał do Rui’ego Pinto, który próbował wykończyć kontrę, ale Dariusz Słowiński wyszedł z bramki i udanie interweniował.

Był to dobry prognostyk, gdyż w 3. minucie “Wojskowi” objęli prowadzenie. Michał Klaus świetnie przedarł się lewym skrzydłem, minął Miłosza Krzempka i precyzyjnie zagrał w okolice dalszego słupka, do Macieja Pikiewicza, który skutecznie uderzył bez przyjęcia.

Stołeczna drużyna miała solidny początek, gdyż oprócz zdobytej bramki, dobrze radziła sobie w grze defensywnej, blokowała strzały, zatrzymywała ataki miejscowych. W jednej z akcji Daniel Krawczyk mocno uderzył z ostrego kąta, lecz Tomasz Warszawski nie dał się zaskoczyć.

W 9. minucie goście mieli okazję na podwyższenie wyniku. Mykyta Storożuk popisał się przechwytem, zapoczątkował kontrę, podał do Pikiewicza, od którego otrzymał zagranie zwrotne, ale bramkarz Widzewa uporał się ze strzałem Ukraińca. Gospodarze błyskawicznie odpowiedzieli. Mimo że Krawczyk był naciskany przez Nuno Chuvę w bocznym sektorze boiska, to zdołał mocno uderzyć z ostrego kąta, piłka odbiła się jeszcze od Luiza i wpadła do siatki.

Warszawiacy byli blisko odzyskania prowadzenia. Davidson Silva zagrał z autu do Chuvy, który próbował lobować, ale ostatecznie trafił w poprzeczkę. Po chwili Warszawski sfaulował Norberta Dregiera, a rzut karny wykorzystał Krawczyk, pewnie pokonując Ignacio Casillasa.

Łodzianie się rozkręcali, co potwierdzili w 12. minucie. Willy May świetnie utrzymał się pod presją Storożuka i Klausa, podał do Hugo Freitasa, ten odegrał do Kolumbijczyka, który trafił do pustej siatki. Legioniści próbowali wrzucić wyższy bieg i zdołali złapać kontakt. Silva płasko wycofał z rzutu rożnego, do Luiza, który skutecznie uderzył zza pola karnego, na dalszy słupek. W końcówce pierwszej połowy Klaus mocno zagrał w pole karne, a Milewski huknął nad poprzeczką.

Na boisku nie brakowało walki w kontakcie, przewinień, było też kilka żółtych kartek. Tuż przed przerwą Legia przekroczyła limit fauli, co oznaczało przedłużony rzut karny dla miejscowych. Łodzianie mogli odskoczyć, lecz Warszawski wybronił uderzenie Krawczyka.

Legia była bardziej aktywna na starcie drugiej połowy, więcej kreowała, choćby po stałych fragmentach, ale nie dość, że Widzew przetrwał ataki “Wojskowych”, to w 24. minucie zdobył czwartą bramkę w meczu. Błysnął Krzempek, który popisał się akcją indywidualną, dobrym rajdem, zakończonym uderzeniem w lewy dolny róg. Moment później Krawczyk obił poprzeczkę. Goście odpowiedzieli strzałem w słupek (Pinto), a po chwili Warszawski kapitalnie zatrzymał Michała Marciniaka w sytuacji sam na sam.

Przyjezdni podkręcili tempo, osiągnęli wyraźną przewagę, oddawali strzały, z którymi radził sobie Słowiński. Legionistom brakowało konkretów, na domiar złego po niecałych 30 minutach kontuzji doznał Chuva.

Widzew solidnie pracował w defensywie, a w 34. minucie objął 3-bramkowe prowadzenie. Krzempek miękko podał do May’a, ten za pierwszym razem został zatrzymany przez Warszawskiego, ale zdołał jeszcze odegrać do Freitasa, który skierował piłkę do pustej siatki.

“Wojskowi” wycofali bramkarza i… szybko stracili szóstego gola. Marciniak przejął piłkę na własnej połowie, skąd trafił do pustej siatki. W 37. minucie Legia nieco zmniejszyła straty. Klaus miękko zagrał na prawą flankę, do Pinto, ten wygrał pojedynek 1 na 1 i wycofał do Silvy, który uderzył bez przyjęcia.

W końcówce Widzew miał jeszcze 2-3 szanse na kolejnego gola, lecz wynik już się nie zmienił. Legia przegrała 3:6, a w najbliższą sobotę, 28 października (godz. 18:00), zagra u siebie z Clearexem Chorzów.