Nowym zawodnikiem futsalowej Legii został 29-letni skrzydłowy, Michał Knajdrowski. wychowanek grup młodzieżowych Legii Warszawa, w ostatnim sezonie występował w IV-ligowym KS-ie Warka. Wcześniej grał również w Gromie Warszawa oraz stołecznym Drukarzu, z którym dotarł do finału barażów o awans do III ligi w piłce 11-osobowej. Sezon 2021/22 będzie dla Michała pierwszym w rozgrywkach futsalowych. Nowy zawodnik naszego klubu ma predyspozycje do gry szybkiej, kombinacyjnej oraz jeden na jeden. Poniżej prezentujemy rozmowę z naszym nowym graczem.
Kiedy miałeś pierwszy kontakt z futsalem?
Z futsalem jako takim wcześniej nie miałem styczności. Jedynie z grą w piłkę na hali na zasadach futsalowych. Przez całe życie, w wieku seniora, w przerwie między rundami w piłce trawiastej, grałem w różnych turniejach w całym kraju, mniej lub bardziej profesjonalnych. Zawsze podobała mi się taka formuła gry i stąd moje zainteresowanie futsalem.
Jeszcze kilka tygodni temu grałeś w Warce w piłkę trawiastą. Kiedy zdecydowałeś o zmianie dyscypliny – z piłki 11-osobowej na futsal?
Tak naprawdę to futsal siedział w mojej głowie od kilkunastu miesięcy, a gdzieś głębiej od kilku lat, ale jeszcze nie było takich warunków, które przekonałyby mnie do końca do podjęcia decyzji o zmianie dyscypliny. Mariusz Milewski do dwóch lat namawiał mnie na zmianę, a ponadto w tym roku kilka dodatkowych bodźców, głównie prywatnych, przekonało mnie do tej decyzji.
Uznałeś, że w futsalu możesz więcej osiągnąć?
Biorąc pod uwagę fakt, że jak dobrze pójdzie to będę grał na poziomie Ekstraklasy w futsalu, czego nie udało mi się osiągnąć w piłce trawiastej, to tak. Na pewno jestem zawodnikiem z predyspozycjami do gry szybkiej, kombinacyjnej, gry jeden na jeden, czyli to czym futsal się żywi. W piłce trawiastej natomiast, często kładzie się nacisk tylko na bieganie i walkę, bo tym można wygrać wiele spotkań, przez co umiejętności stricte piłkarskie nie są aż tak doceniane.
W piłce trawiastej grałeś na poziomie IV ligi, w futsalu trafiasz do beniaminka ekstraklasy. Wielu zawodników, którzy w piłce trawiastej nie grali wyżej niż w III lidze, w futsalu występuje w reprezentacji Polski.
Piłka trawiasta jest oddzielną dyscypliną sportu i na swój sposób trudna. Na pewno trudno jest osiągnąć poziom gry w najwyższych ligach. Dużo jest czynników, które determinują to, czy zawodnik będzie grał na najwyższym poziomie i często są to szczęście i znalezienie się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. W futsalu jest na pewno dużo mniej szczebli rozgrywkowych do pokonania, a w futsal ekstraklasie grają zawodnicy, którzy niekoniecznie mogliby się wykazać swoimi umiejętnościami, czy zmysłem do gry kombinacyjnej w piłce trawiastej na tym poziomie. A w futsalu radzą sobie doskonale. Tak samo działa to w drugą stronę, wielu piłkarzy z trawiastej ekstraklasy nie byłaby w stanie zaprezentować swoich najsilniejszych stron w futsalu, zwłaszcza ci, którzy bazują na przygotowaniu kondycyjnym, czy siłowym, a są słabiej wyszkoleni piłkarsko.
Można powiedzieć, że to Mariusz Milewski dostrzegł w Tobie futsalowy potencjał?
Z “Milesem” grałem przez wiele lat w turniejach futsalowych, amatorskich, i to on przyczynił się do tego, że zacząłem grać w Legii. Od dwóch lat obserwuję sekcję futsalową Legii i wiem, że grają tam praktycznie sami moi znajomi z lat poprzednich, z którymi grałem w innych drużynach trawiastych lub też przeciwko nim, bądź właśnie w hali i między nami się zawiązały bardzo dobre relacje. To takie dwa czynniki, które sprawiły, że zacząłem grać w futsal.
Pierwsze piłkarskie kroki stawiałeś w Agrykoli, a więc rzut beretem z Łazienkowskiej. Przejście teraz do Legii futsalowej jest swego rodzaju spełnieniem marzeń z dzieciństwa?
Informacja z portalu 90minut.pl jest niepełna, bowiem zanim trafiłem do Agrykoli, to grałem w młodzieżowych drużynach Legii. Jestem wychowankiem Legii Warszawa. Można powiedzieć, że historia zatacza koło i niewykluczone, że swoją przygodę z piłką skończę tam, gdzie zaczynałem. Legia od dziecka jest obecna w moim życiu, bo jestem warszawiakiem, mój ojciec zabierał mnie na mecze, a gdy dorosłem to chociażby grałem w Lidze Fanów Legii, czy Lidze Biznesu Legii.
W piłce 11-osobowej największym osiągnięciem był awans do barażów o III ligę z Drukarzem w sezonie 2019/20, choć samego awansu nie udało się wtedy wywalczyć?
Baraż o trzecią ligę to najwyższy poziom, na jakim udało mi się zagrać w piłce trawiastej. Nigdy nie wyszedłem ponad czwartą ligę. Można powiedzieć, że to mój największy sukces, chociaż pewnie dla większości kibiców piłkarskich, to żaden sukces. Dlatego też z większą nostalgią wracam do gry w piłce 6-osobowej, gdzie przez kilka lat grałem w reprezentacji Polski. Wspomnienia z mistrzostw Europy są dla mnie najlepszymi wspomnieniami z piłkarskiego życia.
Jak doszło do tego, że trafiłeś do piłki 6-osobowej, której pod względem taktyki bliżej do futsalu, niż piłki 11-osobowej?
W piłkę 6-osobową gram od wielu lat, oczywiście w wydaniu amatorskim, bo nigdy nie było to w pełni profesjonalne w Polsce. Początki gry w piłkę 6-osobową to okres kiedy miałem 15-16 lat i zaczynałem w Żoliborskiej Lidze Szóstek Piłkarskich. Tam zaraziłem się bakcylem do gry na małej przestrzeni. Bardzo lubię grę kombinacyjną, grę jeden na jeden, a to bardzo ważne rzeczy w “małej piłce”. W związku z tym, że piłka 6-osobowa jest dla mnie najlepszym środowiskiem, ale nie jest profesjonalna, to chciałem spróbować swoich sił w takiej odmianie, która jest jej najbliższa, czyli futsalu.
Na jakiej pozycji widzieli Cię trenerzy w piłce trawiastej, a na jakiej widzą Cię w futsalu?
W piłce 11-osobowej zawsze grałem na skrzydle – lewym lub prawym. Jestem szybki, dynamiczny i potrafię grać jeden na jeden. Myślę ta pozycja ma wiele wspólnego z grą w futsal, jeśli chodzi o grę ofensywną. W futsalu również najlepiej czuję się na skrzydle, mogąc atakować z boku, gdzie jest więcej miejsca, można się trochę rozpędzić i pokiwać. Oczywiście skrzydłowy ma również wiele zadań defensywnych, ale grając w piłkę trawiastą, jako skrzydłowy musiałem bronić dostępu do własnej bramki. Gra defensywna na parkiecie nie będzie mi obca, to nie będzie mój słaby punkt.
Każdy kolejny trening stricte futsalowy będzie na pewno dawał Tobie wiele, skoro wcześniej nie trenowałeś tej dyscypliny.
Mam nadzieję, że szybko nauczę się tej dyscypliny. Co prawda nie startuję zupełnie od zera, bo grając w reprezentacji Polski w piłce 6-osobowej taktyki było bardzo dużo, a poruszanie się po boisku było bardzo podobne do poruszania się na parkiecie w futsalu. Na razie nie do końca wiem, kiedy i w jakie miejsce mam pobiec, ale bardzo pomagają mi w tym trenerzy, jak i drużyna. Pomagają mi się ustawiać, podpowiadają gdzie powinienem wyjść, aby otrzymać piłkę. Co prawda na razie tych piłek zbyt wiele nie dostaję, ale mam nadzieję, że już niedługo koledzy będą darzyć mnie pełnym zaufaniem.
Czego spodziewasz się po grze w Legii w nadchodzącym sezonie – zarówno indywidualnie, jak i drużynowo?
Na pewno będzie to trudny sezon dla Legii, bo po raz pierwszy będzie grała w najwyższej klasie rozgrywkowej. W ekstraklasie jest wiele drużyn, które grają na tym poziomie od wielu lat. Każdy mecz to będzie dla nas nauka. Paradoksalnie fakt, że część osób z naszej drużyny nie jest jeszcze takimi futsalowcami z krwi i kości, może nam pomóc. Możemy zaskoczyć przeciwników choćby poprzez przełamanie schematu. Personalnie liczę na to, że jak najszybciej wejdę w buty futsalowca i będę dawał drużynie jakąś wymierną korzyść. Liczę też, że dołożę kilka bramek, bo nic tak jak statystyki nie buduje pewności siebie zawodnika.
Jak zareagowali trenerzy i działacze KS Warka, w której grałeś w minionym sezonie na poziomie IV ligi, na Twoją decyzje o zmianie dyscypliny i odejściu z klubu?
Na pewno, że nie było żadnego konfliktu. Sam dyrektor finansowy Warki rozmawiał z prezesem futsalowej Legii na mój temat, jeszcze przed zakończeniem ostatniego sezonu. Cała Warka zareagowała bardzo pozytywnie. Zresztą ten klub przez cały okres moich występów w KS-ie był wobec mnie bardzo w porządku i za to jestem im wdzięczny. Nasze relacje są bardzo dobre i myślę, że prędzej są dumni z tego, że ich zawodnik może grać w najwyższej klasie rozgrywkowej w futsalu, niż mieć mi to za złe.
Rozmawiał Bodziach