W meczu 9. kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa przegrała na wyjeździe z zespołem Red Devils Chojnice 1-4. Do przerwy był remis 1-1. Po tej kolejce legioniści spadli na ostatnie miejsce w tabeli i po 8 meczach mają na swoim koncie zaledwie 2 punkty, co jest katastrofalnym wynikiem. Kolejny mecz stołeczny zespół rozegra 12 listopada o godzinie 20:00, a jego przeciwnikiem będzie Futsal Leszno.
Pierwsza połowa toczyła się w bardzo szybkim tempie i była niezwykle interesująca. Choć to gospodarze z dużym impetem rozpoczęli niedzielne spotkanie, to Legia Warszawa jako pierwsza mogła cieszyć się ze zdobycia bramki. W 2. minucie po rzucie rożnym przed bramkę dobrze wbiegł Davidson Silva i posłał piłkę obok Puchki. Zawodnik Legii zderzył się wprawdzie z bramkarzem, ale nie było w tej sytuacji przewinienia. W 5. minucie goście przeprowadzili świetną akcję, jednak strzał Milewskiego wybronił Puchka. Chwilę później Yaroslav Piesotskyi posłał bombę z dystansu, na szczęście piłka nie wpadła do bramki. Trudno uwierzyć, jak w odpowiedzi Marcinkowski nie trafił z najbliższej odległości do siatki. To była nie tylko setka, ale i dwusetka. Legionista miał przed sobą pustą bramkę, jednak fatalnie skiksował. W 10. minucie Silva uderzył z rzutu wolnego w poprzeczkę. Szkoda, bo bramkarz wyszedł za daleko i miałby ogromne problemy z obroną. Gospodarze również tworzyli groźne sytuacje. Dosłownie chwilę później nogą musiał interweniować Warszawski. Sporo pracy mieli w pierwszej połowie golkiperzy obu zespołów. Na 8 minut przed końcem świetne podanie dostał na prawą stronę Kokoladze, na szczęście piłka trafiła jedynie w słupek. Warszawski dwoił się i troił, ale musiał skapitulować po stałym fragmencie dla Red Devils. Kompletnie krycie zgubił Pavlo Skubchenko i głową posłał piłkę do bramki. W odpowiedzi mocno musiał się wysilić golkiper gospodarzy, ale wyszedł z tej sytuacji obronną ręką. Końcówka pierwszej części to prawdziwy ostrzał bramki Puchki. W 16. minucie szansę mieli gospodarze, najpierw strzał Pastarsa obronił Warszawski, potem jeszcze niecelnie dobijał Szopiński. 20 sekund przed końcem niecelnie uderzali zawodnicy Red Devils. Do przerwy na tablicy widniał wynik 1-1.
Już na początku drugiej połowy bramkę mógł zdobyć Davidson Silva, ale świetnie interweniował Puchka. Po rzucie rożnym Kokoladze dał prowadzenie gospodarzom w 21. minucie. W 25. minucie bardzo dobrym uderzeniem prowadzenie podwyższył Janis Pastars. Legia próbowała konstruować akcje, a gospodarze co i rusz wychodzili z błyskawicznymi, bardzo groźnymi kontrami. Tylko ich nieskuteczności i dobrej postawie Warszawskiego stołeczny zespół zawdzięczał tak niską liczbę straconych bramek. Kilkakrotnie swoich szans próbował Andre Luiz, ale Pucha spisywał się naprawdę doskonale. W 38. minucie obronił strzał Adama Grzyba. Chwilę później Laskowski obił słupek bramki Warszawskiego. W 31. minucie groźnie uderzał Milewski, ale i tym razem bramkarz wyszedł obronną ręką. W 33. minucie Andre Luiz uderzył mocno, jednak tylko w słupek. Na 4 minuty przed końcem spotkania legioniści zdecydowali się na zaryzykowanie i wycofanie bramkarza. To się nie opłaciło. Bramkarz Red Devils zdecydował się na kop na bramkę i trafił do siatki, podwyższając wynik na 4-1. W 39. minucie z czystej pozycji spudłował Adam Grzyb.