W meczu 11. kolejki Ekstraklasy Legia Warszawa przegrała na wyjeździe z Dremanem Opole Komprachcice 3-6. Do przerwy legioniści przegrywali 0-4. Oznacza to, że stołeczny zespół nadal pozostaje bez zwycięstwa i z zaledwie dwoma punktami na swoim koncie zamyka tabelę. Kolejne spotkanie legioniści rozegrają 26 listopada o godzinie 19, a ich przeciwnikiem będzie Clearex Chorzów.
Od początku spotkania optyczną przewagę mieli gospodarze. Oni też stwarzali groźniejsze sytuacje. W jednej z nich legioniści musieli wybijać piłkę z linii bramkowej. Niestety, w 5. minucie trafienie dla Dremana zaliczył Bryan Parra. W 9. minucie było już 2-0. Świetne podanie z lewej strony od Parry otrzymał Felipe i z bliskiej odległości wbił piłkę do bramki. Chwilę później poważny błąd popełnił Warszawski. Parra dopadł do piłki, ale choć kilkakrotnie próbował, nie zdołał umieścić piłki w siatce. Mnóstwo pracy miał Tomasz Warszawski, bo gospodarze uderzali raz za razem. Legioniści kompletnie się pogubili, popełniali mnóstwo błędów i zupełnie nie byli w stanie powstrzymać przeciwników. W 14. minucie kolejny błąd popełnił Warszawski. Bramkarz Legii zapędził się na połowę przeciwnika, ale kiedy po strzale piłkę przejął golkiper gości, nie zdążył odpowiednio szybko wrócić na swoją pozycję. Bramkarz Dremana posłał piłkę przez całe boisko i zdobył kolejne trafienie dla swojego zespołu. W 15. minucie legioniści mieli jedną z nielicznych przyzwoitych akcji ofensywnych, ale nie potrafili jej wykorzystać. Na nieco ponad minutę z ostrego kąta piłkę na bramkę Legii posłał Denys Blank. Tym razem Warszawski zupełnie sobie nie poradził i mieliśmy już 4-0. Jeszcze sekundę przed końcem pierwszej połowy uderzał Och, ale niecelnie.
Tuż po wznowieniu po ładnej akcji bramkę zdobył Kamil Kucharski. Ponownie z bramki wyszedł Warszawski, a obrońca nie zdołał zatrzymać tego uderzenia. Swojej szansy próbował Krzysztof Jarosz, ale przestrzelił. Chwilę później na boisku pojawił się były zawodnik m.in. piłkarskiego Śląska Wrocław, Waldemar Sobota. W 25. minucie na strzał z dystansu zdecydował się Och, ale i tym razem spudłował. Trzeba przyznać, że legionistom po raz kolejny zupełnie nic nie wychodziło, a z przebiegu gry, wynik wydaje się jak najbardziej sprawiedliwy. Ich sytuacja punktowa zaczyna pomału być dramatyczna. W 20. minucie stołeczny zespół wyszedł z kontrą, dobrze piłkę przyjął Paweł Tarnowski i fantastycznym uderzeniem z woleja posłał ją w samo okienko. Po chwili dobrze wychodził Knajdrowski, jednak nie zdołał ani odegrać do kolegów, ani oddać strzału. W 22. minucie nieco się już poprawił. Tym razem uderzył celnie, ale dobrze spisał się Dawid Lach. Na 7 minut przed końcem Kamil Kucharski dobrze rozpracował warszawską obronę i podwyższył wynik na 6-1. W odpowiedzi do bramki z ostrego kąta z prawej strony trafił Paweł Tarnowski. W 35. minucie po faulu urazu doznał Grzegorz Och, Niestety, musiał opuścić parkiet, a wszystko wskazuje na skręcenie stawu skokowego. W 38. minucie dobrą indywidualną akcję przeprowadził Mariusz Milewski, którą zakończył zdobyciem trzeciej bramki. Niestety, to było wszystko, na co było stać w sobotę Legię.