Nowym zawodnikiem Legii Warszawa, który w sezonie 2021/22 występować będzie w barwach naszego klubu na poziomie futsalowej ekstraklasy, został Łukasz Mietlicki. 28-letni zawodnik przez osiem lat występował w czołowym I-ligowym AZS-ie UMCS Lublin, gdzie w dwóch ostatnich sezonach zdobywał po 10 bramek.

Dotychczas Mietlicki łączył grę w futsal z występami w piłce nożnej 11-osobowej – w dwóch ostatnich sezonach grał w IV-ligowej Iskrze Piotrowice. Wcześniej występował m.in. w Stali Kraśnik, Wiśle Sandomierz, Hetmanie Zamość, czy Starcie Krasnystaw. W wieku juniora trafił z lubelskich klubów do Górnika Zabrze, gdzie występował m.in. w rozgrywkach Młodej Ekstraklasy. 

Po ośmiu latach gry na zapleczu ekstraklasy, będziesz miał okazję na debiut w najwyższej klasie rozgrywkowej. Opowiedz jak doszło do przenosin do Legii, co o tym zdecydowało?
– Od zawsze moim marzeniem było, aby zagrać w ekstraklasie. Nie udało się na trawie. W momencie, gdy zacząłem grać w futsal, cel nieco się zmienił, jakim jest gra w Futsal Ekstraklasie. Kilka razy z moim poprzednim zespołem byłem bliski tego, ale niestety nie udało się uzyskać awansu. Ostatnie dwa lata były szczególnie blisko awansu, ale sama końcówka sezonu zdecydowała, że jednak nam się nie udało. Jak doszło do przenosin? Przyjechałem do Legii na trening podczas okresu roztrenowania, zagrałem w jednym sparingu, po czym trenerzy oraz zarząd zdecydowali, że trafię do Legii. 

Dotychczas “futsalowo” występowałeś w Lublinie, cały czas w jednym klubie. Nie ma obaw przed przenosinami do innego miasta, nowego klubu?
– Grałem już w wielu miejscach w Polsce w klubach “trawiastych”, tak więc odległość nie jest dla mnie problemem. Zdarzyło mi się grać na Górnym Śląsku przez kilka lat, również w Sandomierzu, czy Zamościu, a pochodzę i mieszkam w Lublinie. Jestem do tego przyzwyczajony i nie czuję obaw przed przenosinami do Warszawy. 

Zarówno dla Ciebie, jak i dla Legii, sezon 2021/22 będzie pierwszym w najwyższej klasie rozgrywkowej. Wiesz czego spodziewać się po futsalowej ekstraklasie?
– Śledzę te rozgrywki regularnie. Aktualnie jestem z trenerem Milewskim na kursie trenerskim futsal B, gdzie wiele wykładów prowadzi trener reprezentacji Polski, Błażej Korczyński, który sporo opowiada o tych rozgrywkach, analizuje je. Interesuję się tym. Nie mam przed tym sezonem większych obaw, tym bardziej, że w zespole Legii jest wielu zawodników z bardzo dużym doświadczeniem także na poziomie reprezentacyjnym, którzy grali już wiele lat na tym poziomie rozgrywkowym. 

Dotychczas co roku zdobywałeś powyżej 10 bramek w sezonie, często z bardzo dobrą średnią bramek na mecz. Myślisz, że tę dobrą passę uda się przełożyć również na rozgrywki ekstraklasowe?
– Szczerze mówiąc, zdobywanie bramek nie jest dla mnie najważniejsze i nie przykładam do tego jakiejś większej wagi. Ważna jest dobra gra ofensywna całego zespołu oraz kolektywna obrona, a kto wykończy daną akcję jest mniej ważne. Lecz nie ukrywam, że znacznie bardziej od strzelanych bramek cieszą mnie asysty, czy wykreowanie jakiejś akcji kolegom.  Pewnie, zdobywanie goli też jest fajne, ale najważniejsza jest drużyna – czyli zdobywanie punktów, a nie indywidualne statystyki. 

Dotychczas grę w futsal łączyłeś z występami z piłką nożną 11-osobową, w ostatnich dwóch latach na poziomie IV ligi. Teraz będziesz się koncentrował już tylko na występach futsalowych?
– Dokładnie tak. Uważam, że futsalową I ligę da się jeszcze łączyć z grą w piłkę trawiastą, ale już na poziomie ekstraklasy, to zupełnie inny poziom i ciężko by było dalej grać na dwóch frontach. Łączyłem piłkę nożną i futsal przez ostatnie 8 lat, chodź ostatnie 2 lata dużo mniej grałem na boisku trawiastym, aby więcej dać z siebie na meczach futsalowych. Czułem się dużo lepiej, wtedy gdy nie powielałem meczy w weekend. Chciałbym teraz skupić się na grze w ekstraklasie futsalowej, czyli w weekendy grać jeden mecz, a drugi dzień mieć wolny i regenerować się do kolejnego mikrocyklu treningowego. Nie zaś jak dotychczas, kiedy jechałem z jednego meczu na drugi tego samego dnia lub jeden mecz w sobotę – drugi w niedzielę. Wychodziło zmęczenie, wzrastało ryzyko urazu oraz brak czasu dla rodziny, przyjaciół, znajomych nie był odpowiedni. 

Co sprawiło, że zainteresowałeś się tą odmianą piłki?
– Zaczęło się od tego, że będąc w Zabrzu grając w klubie trawiastym, namówił mnie kolega na trening futsalu w GSF Gliwice, bardzo mi się spodobało i trener zabrał mnie na Mistrzostwa Polski U-18 w Wieliczce w 2011r. Poziom turnieju był bardzo wysoki, ale czułem, że odnajduję się w tej odmianie piłki nożnej. MVP turnieju został Tomek Kriezel, fajnie było patrzeć na jego grę – dzisiejsza czołowa postać reprezentacji Polski. Po powrocie ze Śląska, poszedłem na mecz “Dzików”, czyli UMCS-u Lublin. Było to moje pierwsze zderzenie z seniorskim futsalem. Tempo było wysokie, było dużo pojedynków 1 na 1 czy grania na 1,2 kontakty co bardzo lubię. Dodatkowo hala Globus, uważam za jedna z lepszych w Polsce mieszcząca 5000 miejsc i posiadająca jeden z lepszych parkietów zrobiła na mnie wielkie wrażenie. Następnie poszedłem na trening i tak zaczęła się moja przygoda z futsalem w I lidze. 

Swego czasu miałeś okazję grać w Młodej Ekstraklasie w Górniku Zabrze, później w III-ligowych zespołach z Kraśnika i Sandomierza. Jak myślisz, czego zabrakło, aby w piłce awansować o jedną, czy dwie klasy rozgrywkowe wyżej?
– Na pewno wiele było tych czynników. Pewnie zabrakło kilku rzeczy po trochu: jakości, ustabilizowania formy, szczęścia, podjęcia odpowiedniej decyzji w danym momencie, czegoś, co by spowodowało że bym się przebił do wyższej ligi. Ponadto rodzicom zależało, abym wrócił do Lublina i zaczął studia. Jako młody chłopak nie zawsze łatwo jest dokonywać idealnych wyborów. Z perspektywy czasu mogę powiedzieć, że powrót z Zabrza chyba nastąpił zbyt szybko. Mogłem zostać dłużej po ukończeniu wieku juniora – pójść na wypożyczenie na Śląsku, gdzie jest zupełnie inaczej niż na wschodzie – tam są duże możliwości jeśli chodzi o II- i III-ligowe kluby piłkarskie, szczególnie, że Górnik pomagał w znalezieniu klubu na wypożyczenie. Moi koledzy poszli na wypożyczenie np. do II-ligowego ROW-u Rybnik, gdzie jeden z nich nawet jest/był reprezentantem Polski w piłce nożnej i grał na ostatnim Mundialu. Ja z kolei zdecydowałem się na powrót, co być może było błędem. Trzeba było próbować pójść do II lub III ligi na Górnym Śląsku na wypożyczenie i kto wie, jakby to się dalej potoczyło… 

Na jakiej pozycji wystawiali Cię trenerzy w obu dyscyplinach?
– W klubach trawiastych zawsze byłem rozgrywającym, występującym na pozycjach 6 lub 8. Na parkiecie również często odpowiadam za rozegranie. W futsalu jestem skrzydłowym, ale również ostatnim zawodnikiem, który rozgrywa piłkę. 

Z AZS-em w minionym sezonie zajęliście bardzo dobre, czwarte miejsce, ale chyba w pewnym momencie liczyliście na nieco więcej, a przynajmniej miejsce barażowe?
– Tak, szczególnie, że mieliśmy naprawdę świetną passę – 11 meczów bez porażki (10 zwycięstw i 1 remis). Byliśmy wysoko w tabeli i jeszcze na dwie kolejki przed końcem rozgrywek, liczyliśmy się w grze o awans do Futsal Ekstraklasy. Dwie porażki pod koniec sezonu niestety przekreśliły nasze szanse nawet na baraże. Szkoda, bo większość sezonu byliśmy na miejscach 1-3, a nawet byliśmy liderem w pewnym momencie. 

Jak ocenisz poziom rozgrywek I ligi, bo coraz więcej słychać głosów, że z roku na rok zaplecze ekstraklasy jest coraz mocniejsze?
– Występowałem tylko w grupie południowej, dlatego wypowiem się na jej temat. To prawda, że z roku na rok poziom I ligi jest coraz wyższy. Więcej zawodników chce grać w futsal, a dzięki temu dyscyplina rozwija się i podnosi się poziom rozgrywek. W grupie południowej I ligi jest dużo mocnych drużyn takich jak Bochnia, Sośnica Gliwice czy Górnik Polkowice, który awansował. Ponadto wywieźć punkty z Górnego Śląska, z innymi drużynami też jest bardzo trudno. Praktycznie każdy zespół jest groźny i wiele zależy od dyspozycji dnia. Ponadto jeszcze w tym roku sporo drużyn zaliczyło spadek do I ligi południowej z Futsal Ekstraklasy. Szykuję się bardzo emocjonujący rok w tej lidze. Jeśli chodzi o ekstraklasę, to poziom jest już naprawdę wysoki. To widać choćby po wynikach reprezentacji Polski, która składa się w niemal stu procentach z zawodników polskiej Ekstraklasy. Kadra Polski potrafi osiągać bardzo dobre wyniki, jak choćby niedawny remis z aktualnym Mistrzem Europy Portugalią 2:2. Futsal w Polsce i Europie jest coraz mocniejszy. 

Czy Mateusz Szafrański był osobą, która miała wpływ na Twoje przenosiny do Legii? Kontaktowałeś się z nim przed podjęciem decyzji?
– Tak. Z Mateuszem poza boiskiem mamy bardzo dobry kontakt, kolegujemy się. Byliśmy w kontakcie i opowiadał mi jak wygląda to w Legii i na przykład porównywaliśmy to do sposobu gry UMCS. Na boisku również bardzo dobrze się rozumiemy, zawsze graliśmy w tej samej czwórce i często szukaliśmy ofensywnych dwójkowych rozwiązań. Mateusz miał bardzo dobre wprowadzanie do zespołu Legii i życzę mu, aby omijały go kontuzje i ze spokojną głową mógł się przygotowywać do każdego meczu. 

Jaki cel stawiasz przed sobą przed nadchodzącym sezonem i jak myślisz, jaki to może być sezon dla Legii? Legii, która będzie beniaminkiem, ale i w poprzednim sezonie nim była, a wtedy zwyciężyła w rozgrywkach I ligi.
– Wydaje mi się, że Legia będzie beniaminkiem tylko z nazwy. W składzie jest wielu zawodników z bogatym doświadczeniem w ekstraklasie, z bardzo dobrym sztabem szkoleniowym oraz Zarządem klubu. Bardzo ważnym elementem są kibice, którzy na pewno licznie będą wspierać Legię. Myślę, że będzie to dobry sezon. Indywidualnie chciałbym przyczyniać się do dobrej gry Legii w każdym meczu i abyśmy zdobyli jak najwięcej punktów oraz jak najwyższe miejsce w tabeli. 

Czy po roku bez kibiców na trybunach, nie możesz się doczekać gry z udziałem publiczności?
– Oczywiście. Mateusz pokazywał mi kilka razy filmiki i zdjęcia z trybun, jak kibice Legii żyją meczami. Bardzo mi się to podoba. To ewenement na skalę futsalu w Polsce. W niewielu miejscach w kraju kibice tak licznie przychodzą na halę, nie mówiąc o głośnym dopingu. Mam nadzieję, że pandemia nie pokrzyżuje już planów i kibice będą mogli przychodzić na nasze mecze od początku nowego sezonu i wypełniać halę po brzegi. Ich wsparcie jest bezcenne i na pewno pomoże w osiąganiu lepszych wyników. 

Rozmawiał Bodziach