31-letni Paweł Wysocki będzie nowym zawodnikiem Legii Warszawa, która w sezonie 2020/21 występować będzie w I lidze futsalu. Mierzący 187 centymetrów golkiper zgłosił się na testy, które Legia organizowała przed rozpoczęciem sezonu i przeszedł je pomyślnie. W przeszłości, oprócz występów w piłce 11-osobowej, Wysocki miał okazję występować w dobrze znanej kibicom z Łazienkowskiej, Lidze Fanów, gdzie poznał m.in. kilku obecnych graczy futsalowej Legii.
Czy miałeś już okazję grać wcześniej w futsal, czy to dopiero początek Twojej futsalowej przygody?
Grałem dotychczas tylko na dużym boisku, w piłce 11-osobowej. W hali brałem jedynie udział w turniejach, takich jak Płock Cup, czy w mistrzostwach Warszawy, które rozgrywane były na Pradze. Nie były to jednak zawody z zasadami obowiązującymi w futsalu.
Jak doszło do tego, że trafiłeś do futsalowej Legii?
Zgłosiłem się na testy organizowane przez Legię przed tym sezonem. Wcześniej można powiedzieć, że byłem już blisko całego “projektu”, jeszcze kiedy legioniści występowali pod szyldem Win-Win. Nie byłem wtedy jeszcze w kadrze drużyny, ale zdarzały się już jakieś pojedyncze treningi z zespołem – to było dwa sezony temu. Śledziłem jak radzi sobie Win-Win, a potem Legia. A z częścią zawodników znałem się sporo wcześniej, z występów w Lidze Fanów. Sporo graczy, którzy grali w futsal jako Win-Win, miało wcześniej okazję przez lata występować jako Agresywni Ochota. Ja z kolei występowałem w Lidze Fanów w Turze Ochota i to były takie swego rodzaju derby. Ale dzięki tym częstym występom przez lata, znaliśmy się wszyscy bardzo dobrze.
Jak wygląda różnica z Twojej perspektywy, w piłce futsalowej, a tej granej na murawie?
Bramkarz w futsalu na pewno ma więcej roboty, bo i akcji z obu stron jest znacznie więcej. – Zgadzam się. Na pewno mecze futsalowe są bardzo intensywne, więc tych sytuacji jest więcej. W futsalu też częściej, w porównaniu z piłką 11-osobową, trener może dokonać zmiany bramkarza. Kiedy bramkarz popełni parę słabszych interwencji, można go zmienić, jest większa szansa na rotację, zresztą na każdej pozycji.
Nie masz obaw dołączając do drużyny, gdzie rywalizacja na Twojej pozycji jest spora, a i pozycja Tomka Warszawskiego wydaje się trudna do ruszenia. Choć oczywiście w ostatnim sezonie Legia miała problemy z kontuzjami bramkarzy i broniło ich czterech.
Byłem na tym meczu Pucharu Polski, w którym Tomek doznał kontuzji. Zdaję sobie sprawę, że Tomek jest bezdyskusyjną “jedynką”. Wiem, że przyszedłem tutaj rywalizować o miejsce w składzie, ale na początku zapewne będę najniżej w hierarchii. Zamierzam o swoje powalczyć na parkiecie.
Treningi i grę w futsalowej Legii zamierzasz łączyć nadal z piłką 11-osobową?
Ostatni sezon spędziłeś w KTS Weszło. – Ostatnio faktycznie byłem w KTS Weszło, ale teraz, właśnie przed startem nowego sezonu podjąłem decyzję, że zmieniam barwy i będę występował w Laurze Chylice.
Tak jak wielu zawodników łączących grę w piłkę 11-osobową i futsal, będziesz musiał sporo kombinować, aby łączyć treningi i mecze w obu drużynach.
Na pewno nie będzie to łatwe, ale wierzę, że uda mi się pogodzić występy w obu drużynach. Nie będę ukrywał, że żona nie jest zadowolona z tego powodu, że dalej “kopię”, a teraz jeszcze na dwóch frontach. Ale kiedy dostałem propozycję z Legii, to nie miałem sekundy zawahania. To taki telefon, który otrzymuje się raz. Legię mam w sercu od najmłodszych lat, więc możliwość gry w jej barwach jest dla mnie spełnieniem marzeń.
W piłce 11-osobowej miałeś już okazję grać znacznie wyżej niż obecnie Laura Chylice (klasa okręgowa), bowiem przed kilku laty występowałeś na poziomie III ligi.
Do 2013 roku grałem w III lidze w RKS-ie Ursus, a później jeszcze przez rok w OKS-ie Otwock.
W tamtym okresie miałeś okazję grać już w meczach o większą stawkę – zagrałeś m.in. w 1/16 finału Pucharu Polski przeciwko Widzewowi.
To był najmocniejszy przeciwnik w meczu oficjalnym, w jakim wystąpiłem. W sezonie 2013/14 Widzew grał w ekstraklasie, RKS Ursus z kolei w trzeciej lidze. Grałem oczywiście w sparingach z zespołami wyższych lig, również ekstraklasy, ale to co innego, niż oficjalne spotkanie. Na takie mecze nie trzeba dodatkowo motywować zawodników.
Jako, że chodziłeś już na mecze futsalowej Legii, wiesz że fani z Łazienkowskiej także tutaj potrafią stworzyć naprawdę gorącą atmosferę na trybunach. Tak więc tym nie powinieneś być zaskoczony w trakcie debiutanckiego dla Ciebie sezonu.
Bardzo cieszy mnie to, że spora grupa kibiców Legii przychodzi również na futsal i robi tutaj atmosferę. Zawsze fajnie jest grać dla licznej i wspierającej Cię grupy fanów. To do czegoś zobowiązuje. Ze swojej strony mogę obiecać pełne zaangażowanie.
Legia, chociaż jest beniaminkiem pierwszej ligi, nie kryje tego, że chciałaby już w najbliższym sezonie powalczyć o ekstraklasę.
Myślę, że wiele drużyn przed sezonem po cichu ma cel, aby walczyć o pierwsze miejsce. Na razie koncentrujemy się na treningach, zbliżających się sparingach. Nasi sparingowi rywale są z wysokiej półki i te mecze mogą dać nam odpowiedź, w którym miejscu jesteśmy obecnie.
Mówi się o Tobie, że jesteś “atmosferowiciem” – dbasz bardzo o dobrą atmosferę w ekipie.
Słyszałem, że tak się o mnie mówi (śmiech). Taki mam charakter, i na pewno będę się starał dbać, na ile mogę, o ducha szatni. Zdążyłem zauważyć, że w legijnej szatni jest sporo mocnych charakterów, więc o odpowiednią atmosferę nie należy się obawiać.
Rozmawiał Bodziach
fot. Jacek Wojcikowski