Za nami spotkanie z bardzo wymagającym przeciwnikiem, które zakończyło się wysokim wynikiem. Legia dzięki wygranej 5:4 z Orlikiem Mosina, utrzymała prowadzenie w tabeli grupy północnej I ligi na trzy kolejki przed końcem sezonu 2020/21.

Do meczu z Orlikiem przystąpiliśmy bez Mateusza Glińskiego, z kolei do kadry, po jednym meczu przerwy, wrócił Grzegorz Och. Ponownie w wyjściowym składzie miejsce miał Mateusz Szaflarski. Pierwsze minuty niedzielnego spotkania przebiegały pod nasze dyktando – legioniści wyraźnie przeważali, ale pierwsi gola zdobyli goście. W 4. minucie przeprowadzili składną akcję, a dogranie z lewej strony Jaworskiego, wykończył silnym strzałem pod poprzeczkę, zupełnie niepilnowany, Szymon Wichtowski. Legia zareagowała bardzo szybko. Niespełna 70 sekund potrzebowali nasi gracze by doprowadzić do wyrównania. Akcję bramkową zainicjował Michał Szymczak, który posłał górną piłkę do Szafrańskiego, a ten wzdłuż bramki dograł do Krzyśka Jarosza, któremu nie pozostało nim innego, jak skierować ją do pustej bramki. 

W ósmej minucie legioniści mogli wyjść na prowadzenie, kiedy po akcji rozpoczętej przez Warszawskiego, Tarnowski dograł w tempo do Świniarskiego, a Bartek z ostrego kąta oddał strzał, wybroniony przez Michała Wasielewskiego, grającego trenera drużyny gości. Legia dążyła do zdobycia kolejnych bramek i naszym zawodnikom udało się wyjść na prowadzenie w 10. minucie gry, kiedy na listę strzelców wpisał się Michał Szymczak. Najpierw strzał z dystansu po ziemi oddał Mariusz Milewski, a bramkarz Orlika sparował piłkę na rzut rożny. Po jego rozegraniu, Michał Szymczak podał piłkę górą do “Milesa”, a kapitan Legii precyzyjnym strzałem z woleja, wyprowadził nasz zespół na prowadzenie. 

Legia stwarzała sobie kolejne okazje do zdobycia bramki, między innymi nad poprzeczką uderzał z dystansu Och, później zaś ten sam zawodnik z prawej strony popisał się mocnym strzałem tuż obok długiego słupka. Na niespełna dwie minuty przed końcem pierwszej części spotkania, Legia wyszła na dwubramkowe prowadzenie. Gola na 3:1 zdobył Bartłomiej Świniarski, który po dograniu piłki z autu przez Adama Grzyba, popisał się świetnym uderzeniem z dystansu, a bramkarz gości nie zdołał skutecznie interweniować. Kiedy wydawało się, że do szatni udamy się z dwiema bramkami przewagi, na 9 sekund przed końcem I części gry, zawodnicy z Mosiny wykonali rzut rożny, po którym uderzeniem z woleja popisał się Marcin Marcinkowski, a zasłonięty Warszawski nie zdążył z interwencją. 

W drugiej połowie obraz gry nie uległ zmianie. Cały czas stroną przeważającą i utrzymującą się dłużej przy piłce była Legia. Dobrymi interwencjami popisał się Wasielewski w 23. minucie spotkania, broniąc strzały z dystansu Świniarskiego i Tarnowskiego. W końcu, w 26. minucie Legia zdobyła gola na 4:2. Po dograniu po ziemi z rzutu rożnego przez Mariusza Milewskiego, z bliska piłkę do bramki skierował Jarosz. W kolejnych minutach bardziej otworzyli się gracze z Mosiny, Legia zaś grała mądrze w obronie i czekała na odpowiedni moment na zdobycie kolejnej bramki. Niewiele zabrakło, by w 28. minucie uczynił to “Miles”, kiedy piłka po jego strzale minimalnie minęła lewy słupek bramki Orlika. W końcu około 30. minuty, goście postanowili wycofać bramkarza, aby mieć przewagę w polu i zdobyć kontaktową bramkę. Taka taktyka często niesie za sobą ryzyko straty i tak też było w tym przypadku. Legioniści piątego gola strzelili akurat w momencie, kiedy w bramce Orlika był bramkarz. Dokładne dogranie przez całe boisko od Milewskiego, przyjął Michał Szymczak i przelobował wychodzącego Wasielewskiego, a piłka po odbiciu od słupka, wpadła do bramki. Na niespełna 8,5 minuty przed końcem meczu, Legia prowadziła 5:2 i wydawało się, że nic już nie powinno zagrozić naszej drużynie… 

Tymczasem przyszła 34. minuta spotkania, kiedy przyjezdni w ciągu kilkudziesięciu sekund strzelili dwie bramki i z bezpiecznego – wydawało by się – 5:2, zrobiło się 5:4. Najpierw wykorzystując grę w przewadze, Dariusz Pieczyński dograł do Dawida Śmiłowskiego, a ten pokonał Warszawskiego. Z kolei po przerwie dla trenera Juchniewicza, goście wywalczyli rzut wolny w pobliżu naszego pola karnego. Pieczyński posłał piłkę do Marcina Marcinkowskiego, a ten silnym strzałem w okienko, po raz drugi nie dał tego dnia szans Warszawskiemu. Zaraz po wznowieniu gry od środka, Legia mogła podwyższyć na 6:4, ale tym razem piłka po strzale Tarnowskiego i interwencji bramkarza z Mosiny, została wybita z linii bramkowej. Legioniści próbowali raz jeszcze z dystansu, ale strzał Świniarskiego wypiąstkował bramkarz. Goście z kolei stworzyli sobie doskonałą okazję do wyrównania, ale strzał Jaworskiego z najbliższej odległości wybronił Warszawski. 

Do samego końca emocji na parkiecie było sporo. Goście raz po raz wycofywali bramkarza, by grając w przewadze doprowadzić do remisu, z kolei legioniści próbowali długo wymieniać piłkę, zmuszając rywali do biegania. Na dwie minuty przed końcem meczu gracze z Mosiny popełnili piąte przewinienie w drugiej połowie i musieli grać ostrożniej, bowiem każde kolejne nieprzepisowe zagranie, skutkowałoby przedłużonym rzutem karnym dla Legii. Z naszej strony z ostrego kąta w boczną siatkę strzelał Jarosz. Jeszcze lepszą okazję miał Jarosz na półtorej minuty przed końcową syreną, kiedy piłkę wywalczył Och i dograł do naszego pivota, a ten w sytuacji sam na sam, strzelił w bramkarza. 30 sekund później obok naszej bramki strzelał z prawej strony Śmiłowski. 43 sekundy przed końcem meczu, Legia przeprowadziła wzorową akcję. Piłka świetnie rozegrana na własnej połowie, trafiła następnie do Pawła Tarnowskiego, a ten świetnie dograł w tempo do nadbiegającego Michała Szymczaka, który bez przyjmowania, z pierwszej piłki uderzył lewą nogą w okienko bramki “Mrówek”. 6:4! To jednak nie koniec emocji w tym spotkaniu. Ambitnie grający goście dążyli do zmiany wyniku do samego końca. I 20 sekund przed końcem gracze z Mosiny znów strzelili kontaktową bramkę. Po dograniu z lewej strony wzdłuż pola karnego Wojciecha Majaka, z bliska piłkę do bramki skierował Dawid Śmiłowski. Legia grała ofiarnie do końca – ostatni strzał gości zablokował na wślizgu Michał Szymczak i po chwili końcowa syrena oznaczała zakończenie spotkania, w którym Legia wywalczyła trzy punkty. Punkty, przybliżające nasz zespół do celu, jaki od samego początku rozgrywek towarzyszy legionistom w obecnym sezonie. 

Za tydzień, w Wielką Sobotę, nasz zespół czeka wyjazdowe spotkanie z KS Gniezno.