Niezwykle emocjonujące spotkanie rozegrane zostało w niedzielę w hali OSiR Włochy. Legia podejmowała piąty przed 23. kolejką I ligi zespół Toruńskiej Akademii Futsalu, mając w pamięci wysoką porażkę (1:5) w pierwszym meczu. Legioniści znając wynik AZS-u UG wiedzieli, że pierwszą pozycję w ligowej tabeli będą mogli utrzymać tylko w przypadku wygranej z TAF-em.
W kadrze meczowej naszej drużyny ponownie zabrakło Bartłomieja Świniarskiego, który pauzuje z powodu urazu. Z kolei coraz więcej minut na parkiecie otrzymuje debiutujący przed tygodniem w Zgierzu, Mateusz Szafrański. Mecz rozpoczął się od uważnej gry obronnej z obu stron. Pierwszą groźną sytuację stworzyli legioniści – w trzeciej minucie Krzysztof Jarosz z prawej strony dogrywał do Michała Szymczaka, a po interwencji obrońcy, który przecinał podanie, piłka trafiła w słupek bramki torunian. Kolejny groźny strzał, obok lewego oddał Grzesiek Och. W odpowiedzi Jakub Hapka strzelał obok słupka bramki strzeżonej przez Warszawskiego. W 9. minucie goście dwukrotnie zagrozili naszej bramce – najpierw strzał Macieja Jankowskiego, na róg sparował Warszawski, a następnie ofiarną interwencją popisał się Mateusz Gliński. Trzy minuty później Paweł Tarnowski otrzymał podanie w pobliżu bramki przeciwnika – przyjął piłkę stojąc tyłem do bramki, obrócił się z piłką, a jego kąśliwy strzał przy słupku, z trudem obronił Dawid Kraśniewski. Do końca pierwszej części gry, utrzymywał się bezbramkowy remis. Chociaż częściej przy piłce utrzymywali się legioniści, bardzo dobre ustawienie torunian sprawiało, że trudno było wypracować sobie dobre pozycje do uzyskania prowadzenia. Rzadko kiedy gracze gości pozwalali legionistom na szybkie ataki w przewadze – tak było kiedy prawym skrzydłem pomknęli Gliński i Tarnowski, ale po przerzuceniu piłki na lewą stronę do Grzyba, niebezpieczeństwo zażegnał golkiper TAF-u.
Legia starała się cały czas grać cierpliwie, koncentrując się tym, by nie popełnić błędów w obronie. Pierwszą groźną okazję po zmianie stron stworzyli legioniści – Jarosz oddał mocny strzał z prawej strony, ale torunianie wybili piłkę na róg. W odpowiedzi TAF dwukrotnie zagroził naszej bramce. Najpierw Szafrański dobrze blokował strzał rywala, a następnie Jankowski z trzech metrów, w dogodnej pozycji, przeniósł piłkę nad poprzeczką.
W 28. minucie niewiele zabrakło, aby wynik otworzył kapitan Legii – silnego dogrania Tarnowskiego z lewej strony na długi słupek nie sięgnął jednak Milewski, a mogło być 1:0. Później miała miejsce seria trzech potężnych strzałów z dystansu w wykonaniu “Milesa”. Za pierwszym razem golkiper torunian sparował piłkę na rzut rożny, za drugim razem piłkę zmierzającą do bramki wybił jeden z obrońców, z kolei trzeci strzał Milewskiego, po którym wydawało się piłka znajdzie drogę do siatki, po odbiciu się od pleców Kawki, minimalnie minęła słupek i legioniści wywalczyli kolejny rzut rożny.
Pierwsza bramka w meczu została strzelona dopiero w 31. minucie gry. Wtedy piłkę na własnej połowie przechwycił Michał Szymczak, później legioniści spokojnie rozegrali atak pozycyjny – Adam Grzyb odegrał na prawą stronę do Krzyśka Jarosza, ten skierował futsalówkę do lewej strony do Szymczaka, a strzał tego ostatniego, po rykoszecie, trafił w prawy róg bramki TAF-u. Cierpliwa gra naszych zawodników przez 31 minut została nagrodzona.
Niewiele brakowało, a goście szybko doprowadziliby do wyrównania. Niespełna minutę później, Jakub Hapka po rajdzie prawą stroną boiska, znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem Legii, ale uderzył w boczną siatkę. Chwilę później Wiśniewski z rzutu wolnego uderzał tuż przy słupku. Legioniści odpowiedzieli długą piłką w pole karne rywala, a w nim Tomasz Jarosz został staranowany przez bramkarza TAF-u. Kiedy zabrzmiał gwizdek arbitra, byliśmy pewni, że czeka nas rzut karny… tymczasem sędzia zagwizdał faul w ataku naszego zawodnika. 4:51 min. przed końcem meczu, Legia strzeliła drugą bramkę – kapitalny strzał z rzutu wolnego przy lewym słupku, oddał Mariusz Milewski. Piłka minęła ustawiony przez torunian mur i zaskoczyła Kraśniewskiego.
Po przerwie dla trenera Michała Suchockiego, zespół gości wycofał bramkarza, a lotnym golkiperem był Kamil Domański. Gra w przewadze w polu zdała egzamin po dwóch minutach gry – przyjezdni atakując z prawej strony, po strzale Karola Czyszka, strzelili gola kontaktowego. Goście nadal grali z lotnym bramkarzem, dążąc do wyrównania. Gra bez stałego bramkarza bywa ryzykowna, co pamiętają legioniści z pierwszego meczu w Toruniu. Tym razem w ten sam sposób dwie bramki stracili torunianie. Najpierw Mariusz Milewski po przechwycie piłki na własnej połowie, oddał strzał do opuszczonej bramki rywali i na 1:21 min. przed końcem meczu, podwyższył na 3:1. Pół minuty później, Warszawski po skutecznej interwencji, wprowadził piłkę do gry i sam posłał futsalówkę przez całe boisko do bramki rywala. Radość naszego bramkarza była olbrzymia – pierwszego gola w obecnym sezonie “uczcił” efektownym saltem na środku boiska. Legia mogła jeszcze podwyższyć prowadzenie, ale na 29 sekund przed końcem meczu, Mariusz Milewski nie wykorzystał przedłużonego rzutu karnego, posyłając piłkę obok prawego słupka.
Nasz zespół zwyciężył, po bardzo trudnym spotkaniu, 4:1 i to cieszy najbardziej. Dobrym prognostykiem przed kolejnymi meczami jest bardzo dobra organizacja gry obronnej naszego zespołu i cierpliwość w ataku. Szczególnie, że już w najbliższą środę niezwykle ważne spotkanie w kontekście walki o awans do ekstraklasy. W zaległym meczu legioniści podejmować będą AZS UG, który obecnie jest w tabeli drugi, z zaledwie punktem straty do Legii. Początek środowego spotkania o godzinie 20:00 w hali OSiR Włochy.