Daniel Smoczyński jest nowym zawodnikiem futsalowej Legii, który w sezonie 2020/21 będzie reprezentował barwy naszego klubu. 21-letni zawodnik ma na swoim koncie występy m.in. w Drukarzu, Hutniku w IV lidze, grę w Anglii, a w ostatnim sezonie wywalczył awans do Klasy A wraz z Madziarem Nieporęt, którego jest… wiceprezesem. Smoczyński postanowił stworzyć zespół oparty na graczach z Nieporętu i okolic i wraz z nim w pierwszym sezonie awansował o jeden poziom rozgrywkowy. Na testy do Legii trafił poniekąd dzięki Tomaszowi Warszawskiemu, ale na nich samemu musiał udowodnić trenerom swoją wartość. Zapraszamy na rozmowę z zawodnikiem, który w nadchodzącym sezonie będzie łączył grę na boiskach trawiastych, z występami w futsalowej Legii. 

Miałeś już okazję grać w futsal, czy to będzie Twój debiut w tej dyscyplinie?
To mój początek przygody z futsalem. Do tej pory nie miałem okazję grać w futsal, a jedynie na trawie, zarówno w Polsce, jak i w Anglii

Co skłoniło Cię do tego, aby spróbować swoich sił w tej dyscyplinie? Jak doszło do tego, że trafiłeś do Legii?
Duża w tym zasługa Tomka Warszawskiego, bramkarza futsalowej Legii. Często rozmawiałem z nim na ten temat. Mam też kilku kolegów w AZS-ie UW Warszawa, którzy awansowali teraz do ekstraklasy i zapraszali mnie do siebie, abym tam spróbował swoich sił. Zobaczyłem jednak, że Legia ogłasza nabór do swojej I-ligowej drużyny i spróbowałem

W ostatnim sezonie B-klasy zdobyłeś 11 bramek w 9 meczach – to Twój najlepszy wynik w dotychczasowej karierze?
Dobrą skuteczność udało się ponadto okrasić awansem do klasy A. – Na razie trudno mówić w moim przypadku o “karierze”, raczej o piłkarskiej przygodzie. Wydaje mi się, że to jak dotąd jeden z lepszych moich wyników. Stworzyliśmy swój klub w B-klasie i od razu w pierwszym sezonie awansowaliśmy o jeden poziom wyżej. Teraz przygotowujemy się do rozgrywek A klasy i myślę, że w nadchodzącym sezonie będzie podobnie.

Madziar Nieporęt to projekt, który współtworzysz. Jesteś wiceprezesem, zawodnikiem. Będziesz miał czas jeszcze na treningi i mecze w futsalowej Legii?
Na pewno ciężko będzie pogodzić grę w obu drużynach. Jestem umówiony z trenerami Legii, że będziemy się to starali dostosowywać, aby jakoś dało się pogodzić granie i tu, i tu. Jestem również wiceprezesem klubu z Nieporętu, choć może niedługo się to zmieni. Chcę jak najczęściej i jak najwięcej grać w piłkę, i mam nadzieję, że będę czynnym zawodnikiem w Legii, i w Madziarze  

Można znaleźć pewne podobieństwa, bowiem futsalowa Legia ma za sobą pierwszy sezon w historii, zakończony awansem. Podobnie było z Madziarem. Obie drużyny chyba również cele na najbliższy sezon mają podobne – kolejne awanse.
Zdecydowanie tak. Obydwa zespoły aspirują do awansu do wyższej klasy rozgrywkowej, jest coraz wyższy poziom gry. Będę robił wszystko, aby w obu klubach pokazać się z jak najlepszej strony i pomóc drużynom, będąc ważną częścią zespołu, w osiągnięciu celu w postaci awansu. 

Jak widzisz różnicę w dynamice gry piłki futsalowej w porównaniu z piłką na trawie?
Przede wszystkim zdecydowanie inna jest szybkość gry. Na trawie wydaje mi się, że jest większe pole manewru, w przypadku popełnienia błędu. Wiadomo, że jeśli ja popełnię błąd, jest jeszcze dziesięciu kolegów, którzy będą mogli go naprawić. W hali jest jednak zupełnie inaczej – kiedy jedna jednostka się wykruszy, cała drużyna może być przegrana. Będziemy walczyli bardzo mocno podczas okresu przygotowawczego, aby przygotować się jak najlepiej. To co rzuca się w oczy od razu, to szybkość gry, dynamika całego spotkania, zupełnie inaczej funkcjonuje również organizm. 

Czy już wiesz na jakiej pozycji widzi Ciebie trener w futsalowej drużynie? Na trawie jesteś bramkostrzelnym graczem, ale często tacy zawodnicy w futsalu ustawiani są w obronie, czego najlepszym przykładem jest Mariusz Milewski.
Fakt, że jestem bramkostrzelny wcale nie oznacza, że gram z przodu. Na trawie gram raczej w defensywnej pozycji, w środku pomocy. Wydaje mi się, że trenerzy tak samo ustawiać mnie będą w hali – jestem po pierwszych rozmowach z nimi i raczej będzie to defensywna pozycja. 

Rozmawiał Bodziach
Foto. Jacek Wójcikowski